Widząc jak spierają się w „Kropce nad i” Pan Mecenas Giertych i Pan Mecenas Kondracki nie mogę nie wtrącić się do rozmowy, chociaż zrobię to nie na antenie telewizyjnej, a w zaciszu domowego biura.
Otóż Panowie rozmawiali między innymi o tym, czy przestępstwem jest jedynie podsłuchanie i późniejsze ujawnienie informacji dotyczących sfery publicznej, czy też działaniem podlegającym kryminalizacji jest również podsłuchanie i ujawnienie informacji prywatnych konkretnych osób. Drugą sporną, jak się zdawało, kwestią było to czy nagrywanie własnych rozmów z inną osobą, bez jej wiedzy i zgody, stanowi przestępstwo, czy też takie zachowanie przestępstwem nie jest.
Odrywając się nieco od samego tła dyskusji w „Kropce nad i”, chciałbym odnieść się do samych spornych między Panami Mecenasami kwestii prawnych.
Co do pierwszej z nich uważam, że próżno poszukiwać uzasadnienia dla twierdzenia, że jedynie podsłuchiwanie (ujawnianie) rozmów prywatnych stanowi przestępstwo kryminalizowane w art. 267 Kk, a przestępstwem takim nie jest podsłuchiwanie (ujawnianie) rozmów na temat sfer życia publicznego. W moim przekonaniu wspomniany wyżej przepis służy ochronie wszelkich tajemnic, a nie tylko tych o charakterze prywatnym. Ja takiej interpretacji dokonać nie mogę i uważam, że jest ona nieuzasadniona, nie wynika z pewnością z treści przepisu. Trudno tym samym zgodzić mi się z twierdzeniami Mecenasa Kondrackiego, iż ujawnienie informacji o charakterze publicznym nie stanowi czynu zabronionego.
W przypadku drugiej z dyskutowanych przez Panów Mecenasów kwestii znowu przychylę się do zdania Mecenasa Giertycha. Poza sporem pozostaje, że nagrywanie własnych rozmów, nawet jeżeli prowadzone są one z osobą, która nie wie i nie zgadza się na nagrywanie, nie może stanowić przestępstwa. Odpowiedzialności karnej podlega bowiem jedynie ten, kto dopuszcza się nagrywania „w celu uzyskania informacji, do której nie jest uprawniony”. Nie może natomiast budzić wątpliwości, że osoba „podsłuchująca” własną rozmowę jest uprawniona do uzyskania informacji, które w tej rozmowie są przekazywane. Jest ona bowiem przekazującym te informacje lub osobą, której bezpośrednio lub pośrednio te informacje są przekazywane.
Dodam również, że wielokrotnie w swojej praktyce zawodowej wnioskowałem o przeprowadzenie dowodów z rozmów moich Klientów, które zostały nagrane bez wiedzy i zgody ich rozmówców i nigdy sąd nie zakwestionował możliwości dopuszczenia takich dowodów oraz oparcia na nich ustaleń faktycznych w sprawie. Nie muszę również bliżej uzasadniać, że takowe dowody niejednokrotnie były jedynymi dowodami wskazującymi na niewinność moich Klientów i dzięki nim udawało mi się doprowadzić do wydania korzystnego wyroku w sprawie.
To tyle na tematy prawne. Nachodzi mnie również jednak refleksja innej natury. Myślę sobie, że największym zaskoczeniem dla mnie samego jest to, że coraz częściej zgadzam się ze zdaniem Mecenasa Giertycha, choć nie ukrywam, że nie sądziłem, że może to kiedykolwiek nastąpić. Usprawiedliwiony czuję się tylko tym, że idzie tu o prawo, nie o politykę….
{ 5 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Także muszę zgodzić się ze zdaniem mecenasa Giertycha, przynajmniej w tych dwóch sprawach 🙂
A jak się Łukaszu zapatrujesz na to czy czynem zabronionym jest rozpowszechnianie przez gazetę informacji uzyskanych w wyniku podsłuchu, przy czym jak domyślam się uzyskanych „pośrednio” – to jest od kogoś, a nie przez samodzielne zainstalowanie podsłuchu? Mec. Giertych widzi tutaj przestępstwo z art. 267 par. 4, a ja przyznam się mam tutaj pewien problem interpretacyjny na tle art. 267 par. 4, który mówi: „tej samej karze podlega, kto informację uzyskaną w sposób określony w § 1-3 ujawnia innej osobie” – nie jest łatwo mi zgodzić się z mec. Giertychem, że redaktorzy Wprost, o ile otrzymali oni taśmy od kogoś trzeciego i pokazali je opinii publicznej, odpowiadają z tego przepisu, nie uzyskali oni przecież informacji w sposób określony w par. 3 – tj. z podsłuchu.
Jak to widzisz? 🙂
Błażeju, w moim przekonaniu odpowiedzialności karnej z art. 267 § 4 Kk będzie podlegał każdy, kto ujawnia informację nielegalnie uzyskaną i to niezależnie od tego czy sam uzyskuje ją w sposób opisany w § 1 – 3, czy też tak uzyskaną informację od kogoś otrzymuje. Zwróć proszę uwagę, że zwrot „uzyskaną w sposób określony w § 1 – 3” odnosi się do informacji, a nie do osoby ujawniającej tę informację. Zatem to informacja ma zostać uzyskana w sposób nielegalny, a nie podmiot ujawniający tę informację ma ją uzyskać w sposób nielegalny.
Podmiotem tego przestępstwa może być zatem każdy, kto ujawnia informację uzyskaną w sposób opisany w § 1 – 3 art. 267 Kk i to niezależnie od tego czy sam uzyskuje tę informację nielegalnie, czy też otrzymuje informację (bezpośrednio, a nawet pośrednio) od osoby, która uzyskała ją w ten sposób.
Zatem znowu kolejny punkt dla mec. Giertycha:)
A ja mam wciąż dylemat co do nagrań, a ścisłej co do tego czy wykorzystywać je w procesie czy nie. Myślę, że rodzaj sprawy ma tu znaczenie, bo jeśli faktycznie jest to podstawowy dowód obrony to dylematu nie ma. Ale już w rozwodzie aprawa wygląda nieco inaczej.
Z mojej obserwacji wynika, że w tych ostatnich sprawach sądy zmieniły podejście do nagrań – kilka lat temu akceptowały taki dowód bezkrytycznie, ale ostatnio sąd oddalił wnioski z nagrań obu stron uznając, że mogły być prowokowane a przez to niewiarygodne.
A co do mec. Giertycha…też mnie to czasem zadziwia 🙂
Pozdrawiam
Nie mam za grosz doświadczenia w sprawach rozwodowych, więc trudno mi się wypowiadać. Ale przecież dowodem są fakty mające dla sprawy istotne znaczenie. Dlaczego odmawiać takiego znaczenia faktom zarejestrowanym w nagraniach? Przecież tak samo można sprowokować jakieś zdarzenie przy świadkach i potem zawnioskować dowód z ich przesłuchania!
Niezależnie od naszej tego oceny, warto wiedzieć jakie jest stanowisko niektórych sądów, dzięki!
Natomiast co do mec. Giertycha widzę, że większość z nas ocenia go diametralnie inaczej, niż kilka lat temu 🙂
Pozdrawiam!
Z tymże przytoczone przez Panią Mecenas stanowisko sądu jest całkowicie chybione. Sąd nie ma prawa oddalić wniosku dowodowego, tylko z tego względu, że uważa nagranie za niewiarygodne. Sąd powinien dopuścić dowód, a jego wiarygodność ocenić po skonfrontowaniu go z zebranym w sprawie materiałem zgodnie z dyspozycją art. 233 par 1 kpc. W opisanym przypadku mamy do czynienia ze złamanie zakazu antycypacji dowodu.