Prawo do wolności to jedno z podstawowych praw człowieka. Wywodzi się ono z przynależnej każdemu człowiekowi godności – prawa niezbywalnego, naturalnego. To coś, bez czego nie możemy żyć, coś, co jest dla nas powietrzem i wodą jednocześnie. Bez należytej dozy wolności tracimy znaczną część naszego człowieczeństwa, stajemy się zależni, podporządkowani, nie możemy normalnie funkcjonować, pracować, tworzyć, rozwijać się. Zaczynamy się bać.
Piszę te słowa kilka dni po tym, jak w sposób absolutnie bezprecedensowy zabrano wolność i życie wielu bezbronnym, młodym ludziom. Ludziom, którzy nikomu nie wchodząc w drogę, nikogo nie obrażając, korzystali ze swojej wolności nie naruszając przy tym wolności innych. W jednej chwili pozbawiono ich tego, co najcenniejsze, ot tak, bez sensu.
To, co stało się w piątek 13 listopada niewątpliwie wywołało u wielu z nas różnego rodzaju refleksje. Naturalnym ich kierunkiem były sprawy o znaczeniu globalnym: wojna, problemy Europy, czy – jak pisał kiedyś Huntington – „zderzenie cywilizacji”. Mnie poza nimi przyszła na myśl jeszcze jedna, trochę bardziej „lokalna”, choć jak sądzę, nie pozbawiona wagi.
Myślałem o tym, jak wiele osiągnęliśmy budując pewien system wartości, wartości, które pozwalają nam szczęśliwie żyć, z drugiej strony, jak często te wartości w codziennym życiu bywają trwonione i zapomniane i to zarówno w skali makro, jak i mikro.
Wystarczy przecież spojrzeć na nasze prawnicze podwórko. Czy nie zdarzyło Ci się doświadczyć łamania przez organy państwa praw jednostki, ignorowania ich, czy co najmniej naginania? Przykłady takich zachowań można mnożyć: nagminne niesłuszne zatrzymania, tymczasowe aresztowania, pozbawienie podejrzanych, czy oskarżonych prawa do obrony, żeby wymienić te najbliższe mojej specjalizacji. Nie chcę być źle zrozumiany, nie uważam, że takie postępowania stanowią regułę, jednak w stosunku do niektórych naruszeń można na pewno mówić o częstym procederze.
Być może nawiązanie do tragedii w Paryżu w perspektywie przywołanych przeze mnie przykładów, niektórym wyda się kompletnie nieadekwatne. Oczywiście kaliber tych zdarzeń jest absolutnie różny, jednak warto zdać sobie sprawę z tego, że wspomniane uchybienia również naruszają podstawowe prawa i wolności obywatelskie, niejednokrotnie będąc powodem ludzkich tragedii i cierpień.
Konfrontowanie się z nakreślonymi problemami nie jest łatwe, jesteśmy jednak do tego zobligowani. Oczywiście (póki co) nikt nie oczekuje od nas tego, że weźmiemy do rąk karabiny i pójdziemy na wojnę z terroryzmem. Jednak naszym absolutnym obowiązkiem jest bezwzględne i stanowcze przeciwstawianie się łamaniu praw obywatelskich, w każdej sytuacji, w której takie naruszenia zaobserwujemy. To możemy zrobić z poziomu naszych biur i sal sądowych sądów, w których występujemy. Na nas prawnikach spoczywa szczególna odpowiedzialność za to, aby podstawowe prawa prawa i wolności człowieka były respektowane. To bowiem my jesteśmy powołani do tego, aby dbać o przestrzeganie ustalonych reguł i to niezależnie od tego w jakich sprawach występujemy i jakich mamy przeciwników – czy drugą stroną sporu jest podmiot prywatny, czy organ państwa. Przeciwstawiajmy się więc nieprawidłowościom, punktujmy naruszenia, stanowczo głośmy nasze racje. Inaczej doprowadzimy do tego, że prawa jednostki będą łamane. Na początku sporadycznie, potem stanie się to zwyczajem, a stąd już bardzo niedaleko do totalitaryzmu.
Przyszły czasy niespokojne, niosące ze sobą wiele niewiadomych i to zarówno na gruncie międzynarodowym, jak też krajowym (ostatnie zdarzenia na arenie politycznej nie nastrajają bowiem zbyt optymistycznie). Czasy, które niewątpliwie przyniosą nam wiele wyzwań i będą dla wielu z nas próbą. To wymaga jeszcze więcej siły i determinacji w działaniu. Nie zapominajmy o tym podczas codziennej pracy.
P.s.
Advocare znaczy wzywać na pomoc, odpowiadajmy na to wezwanie należycie.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }
{ 1 trackback }