Zdaję sobie sprawę, że aplikantom podchodzącym do egzaminów zawodowych moje kazusy już się nie przydadzą ale zupełnie przypadkowo wpadła mi do głowy dalsza część tego, który napisałem kilka tygodni temu i postanowiłem się moimi przemyśleniami z Wami podzielić.
Stan faktyczny
Pamiętacie ostatni kazus?
Tak, to dobrze, bo stan faktyczny tam napisany przyda się również do rozstrzygnięcia tego, który napiszę teraz (dla tych, którzy nie pamiętają lub nie czytali jest tutaj).
Po zdarzeniach, które miały miejsce uprzednio zarząd „naszej” spółki z o.o. będąc przerażony nadchodzącym kryzysem, równie gorączkowo i irracjonalnie jak poprzednio szuka na rynku towarów, które mogą przed rzeczonym kryzysem uchronić spółkę.
Po ich znalezieniu dokonuje stosownych zakupów.
Rzecz jednak w tym, że nie kupuje tych towarów bezpośrednio od producenta. Powiedzmy, że nawet do producenta się nie zwraca o ofertę. Korzysta natomiast z pośrednika.
Spółka pośrednika jest spółką stosunkowo młodą i kompletnie nieznaną w branży, z której pochodzą nabywane towary.
Kapitał zakładowy tej spółki wynosi kilkadziesiąt tysięcy złotych, a kontrakt, który ma z nią zostać zawarty wart jest kilkaset milionów złotych.
Warto dodać, że właściciel i prezes zarządu pośrednika przekroczył w przeszłości kilka zakazów, co powinno uruchomić czerwoną lampkę u „naszego” zarządu. Tak się jednak nie dzieje.
Zarząd spółki z o.o., nie patrząc na producentów towarów i oferowane przez nich ceny, z sobie tylko znanych przyczyn decyduje się na zawarcie kontraktu z pośrednikiem.
Zarząd „naszej” spółki wypłaca pośrednikowi z góry około 200 mln PLN. Kontrakt nie jest w żaden sposób zabezpieczony. W szczególności zaś nie jest zabezpieczony zwrot wpłaconej z góry kwoty na wypadek braku realizacji umowy, bądź nienależytego jej wykonania.
Dostawy z powyższego kontraktu mają wpłynąć do spółki pod koniec – załóżmy – lipca, jednak do dnia 29 lipca spółka otrzymuje jedynie promil zamówionych towarów.
W międzyczasie sprawą zaczynają interesować się mniejszościowi wspólnicy spółki: zadają zarządowi niewygodne pytania, proszą o wgląd do dokumentów.
Zarząd przedstawia im jedynie umowę ramową z pośrednikiem, z której oczywiście nic nie wynika, nie chce zaś pokazać umowy szczegółowej, tłumacząc, że któryś z pracowników wziął ją do domu.
Zarząd spółki broni się, jak poprzednio – nadzwyczajnymi okolicznościami. Jednocześnie, celowo, bądź nie wprowadza pytających wspólników w błąd.
Wskazuje, że towary są jest już na granicy i podlegają odprawie celnej, podczas gdy towarów na granicy oczywiście nie ma.
Okazuje się również, że producenci towarów nigdy z pośrednikiem nie zawierali żadnych umów na ich dostawę. Jakie będą dalsze działania zarządu nie wiadomo.
Postawione pytania
Pytanie do casusu jest jedno, ale fundamentalne – czy oprócz konsekwencji prawych zarząd wyżej opisanej spółki nie powinien przypadkiem zostać szybko zmieniony?
Łukasz Chmielniak
adwokat
Photo by Benjamin Child on Unsplash
***
Pranie brudnych pieniędzy – czy można prać nieświadomie?
Często czyta się i słyszy, że ktoś dopuścił się przestępstwa prania brudnych pieniędzy, został za nie skazany, czy też wprowadził do obrotu nielegalne środki pieniężne, mało kto jednak zadaje sobie pytanie czym tak naprawdę jest pranie brudnych pieniędzy i jakie są przesłanki odpowiedzialności za to przestępstwo [Czytaj dalej…]
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }